poniedziałek, 30 czerwca 2014

...start all over...

Nie chcę niczym zos­tać. Mógłbym dla od­miany wreszcie kimś być. ~Erich Maria Remarque

     Sporo czasu minęło, odkąd ostatnio tu byłam. Wiele się wydarzyło, wiele się zmieniło. Pomimo tego, postanowiłam wrócić w to samo miejsce i dokończyć wreszcie to, co nieudolnie rozpoczęłam w wieku około czternastu lat i co ciągnie się za mną do teraz.
     Dla tych, którzy może trochę mnie pamiętają - co się u mnie działo, w kilku słowach.
W lutym odbyła się studniówka, o której tutaj pisałam. Wystąpiłam w pięknie uszytej sukience, wyglądając jak księżniczka, nawet pomimo niewypracowanej figury. Zatańczyłam z A. poloneza i całą studniówkę rozmawiałam, bawiłam się i byłam naprawdę szczęśliwa.
Miesiąc później przeżyłam pierwszy w swoim życiu pocałunek i, nie wierząc w to, co się dzieje, starałam się wytłumaczyć sobie, że oto niemożliwe jest możliwe, marzenia się spełniają, a ja jakimś nieokreślonym zbiegiem przeróżnych okoliczności znalazłam się w związku z tą konkretną osobą.
Ze zdziwieniem stwierdziłam także, że nie wygląda to u mnie jak w książkach i że ciężko mi powiedzieć, co czuję, bo wymyka się to ścisłym definicjom. Nie było fajerwerków ani motyli, ale był szacunek, zaufanie i ogromne zaciekawienie. Później dopiero uzmysłowiłam sobie, że może jednak miłość naprawdę jest wieloznaczna i każdy może według siebie znaleźć jej definicję.


W maju napisałam maturę, by już w czerwcu wyjechać z A. do Paryża na miesiąc. Ostatecznie wyszły dwa tygodnie we dwoje i trzeci jeszcze dodatkowo z kolegą. Mówili, że to są właśnie moje wakacje życia. Nigdy nie sądziłam, że tak intensywnie je wykorzystam.
     Otrzymałam wyniki matur. Kilka dni wcześniej ciężko było mi spać, bałam się i stresowałam. Jak się ostatecznie okazało, osiągnęłam bardzo wysoki (najwyższy w klasie) wynik i mogę być spokojna o miejsce na medycynie: 93% z biologii, 97% z chemii i 90% z matmy (co osobiście trochę mnie boli, ale wszystkiego mieć nie można) gwarantują mi w zasadzie miejsce na jednej z pierwszych list na dowolnie wybranej uczelni. Czuję, że trzyletnie wysiłki miały sens i zostałam za nie należycie nagrodzona. A. ma sumarycznie 10 pktów procentowych mniej niż ja, jednak liczymy, że uda nam się dostać do wymarzonego Wrocławia lub w najgorszym wypadku do Poznania (ten ostatni z naszymi wynikami, można powiedzieć, mamy w kieszeni). Już dawno nie byłam tak dumna.
     Niestety, moja waga wzrosła - zajadany stres dał mi się we znaki. I choć ciągle słyszę, że jestem piękna taka, jaka jestem, daje mi to kopa, aby w końcu na dobre coś zmienić. Wreszcie - nie z nienawiści, ale z chęci zrobienia czegoś pozytywnego dla siebie i kogoś.


Taka zmiana myślenia powinna zapobiec destukcyjnym działaniom, dając nadzieję na stabilny, długotrwały efekt.
     Do dzieła. Mój plan to 600 kalorii z założeniem, że mogę sobie pozwolić na nieoczekiwane bardziej kaloryczne jedzenie np jeśli zrobi je dla nas mama A. - z umiarem oczywiście. Do tego codziennie ćwiczenia Mel B (przynajmniej 2 zestawy) i ewentualnie rower.
Zaczynam z 58,3 kg. Mój cel to ok. 40 kg.


2 komentarze:

  1. Nie powinnam chyba mówić, że cieszę się, że wróciłaś, dlatego powiem Ci, że cieszę się, że jesteś. :)
    Gratuluję wyników! Teraz każda uczelnia stoi przed Tobą otworem. Wybierz dobrze.
    Ciesz się swoim szczęściem i dbaj o siebie. Nie zawal tego. Uważaj na siebie.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochanie ;) Nie wierzę w to co się stało :D Weszłam tu pierwszy raz w tym miesiącu. Byłam ciekawa co słychać u innych, chciałam przeczytać jak sobie radzą. I trafiłam na Ciebie w momencie gdy sobie o Tobie przypomniałam. Nawet się zastanawiałam czy nie napisać jakiegoś posta by zobaczyć czy inni, a przede wszystkim jak Ty sobie radzisz :)) Taka jestem szczęśliwa, że Ci się udało z tym chłopakiem! A jesli chodzi o matury i naukę, jestem z Ciebie niesamowicie dumna i Cię podziwiam. Wiedziałam, że dasz sobie radę i nawet dałabym sobie rękę uciąć, że będziesz po prostu najlepsza. Bardzo się cieszę, że napisałaś i mam nadzieję, że ten mój komentarz przeczytasz :)) Jeśli będziesz się tu z powrotem pojawiać, na pewno będę Cię odwiedzać i motywować Wszystko się da, jeśli naprawdę się chce. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń