poniedziałek, 8 września 2014

.004.005.006.007. podsumowanie 1. tygodnia

     Pozdrawiam Was właśnie z Wrocławia, gdzie siedzę już od 4 dni z A. Skręcamy meble w moim nowym pokoju, sprzątamy na błysk pokoje... Roboty jest dużo więcej niż myślałam, bo chcę, żeby wszystko było idealnie uporządkowane, a bałagan po remoncie był wyjątkowo duży.
     Internet mam taki sobie, a czasu nie mam prawie wcale, dlatego dopiero dziś 1 post za 4 dni, od czwartku do niedzieli.
     Jest ciężko, bo mamy tylko wodę z czajnika - nie ma jeszcze kuchenki mikrofalowej ani płyty indukcyjnej. Staram się nie odpuszczać, jednak momentami jest ciężko - nie ma to jak zazdrość w oczach, kiedy się patrzy na cudzego BigMac'a czy pizzę. ;p Czasami jednak jestem tak zajęta że zapominam o jedzeniu i nie jest tak źle.
     Kupiłam wagę do nowego mieszkania (heh, pewnie żadnej z Was to nie dziwi), więc wiem, jaki jest efekt moich tygodniowych starań. Odpakowałam ją dopiero wczoraj i bardzo podoba mi się pomysł ważenia się raz na jakiś czas - miałam okres, więc oszczędziłam sobie niepokoju nie wchodząc na wagę, teraz widzę większy spadek, a małe (~0,2kg) wahania wskazań wagi kiedy wejdzie się na nią w odstępie 10 min nie mają takiego znaczenia. :) Rozważę takie rozwiązanie w przyszłości.
     A. jest kochany i wyrozumiały, wspiera mnie we wszystkim, nie odciąga mnie od pomysłu odchudzania się jak wszyscy inni, bo widzi, że nie chcę, żeby tak zostało. Czuję się niemal jak księżniczka - zadbana, przytulana, kochana. :)



Bilanse i efekty:

Czwartek:
22 kcal - kawa przed wyjazdem z domu
12 kcal - guma do żucia x3
275 kcal - sos do spaghetti rozrobiony z wodą, aby stworzyć zupę (byłby bdb, gdyby nie takie słony)
= 319/600 kcal

Piątek:
178 kcal - owsianka (odkryłam świetne owsianki w małpce expres, mają sporo błonnika, skład jeszcze dokładniej porównam z tymi od fitelli)
216 kcal - makaron instant (a.k.a. mój okres i potrzeba niezdrowego jedzenia)
4 kcal - guma do żucia
= 398/600 kcal

Sobota:
188 kcal - owsianka
95 kcal - big milk nugat
130 kcal - duże cappuccino (mleko odtluszczone) z bezcukrowym syropem orzechowym
212 kcal - mars
67 kcal - 1 piegusek milka
195 kcal - owsianka
= 887/600 kcal

Niedziela:
198 kcal - owsianka
100 kcal - pizza
98 kcal - milky way
171 kcal - owsianka
212 kcal - mars
183 kcal - pół batonika toblerone i pół batonika danusia
= 962/600 kcal

Waga (pon rano): 57,4 kg (- 3,4 kg od zeszłego poniedziałku)

W tym tygodniu mój limit to już 700 kcal, jednak jak widać nawet mimo trochę wyższych bilansów chudnę. Mój metabolizm ma się na pewno dużo lepiej niż po poprzednim odchudzaniu, może dlatego jest mi łatwiej. Teraz nie będę liczyć też gum do żucia, za radą Em; bo jest to trochę bezsensowna upierdliwość, a i tak nie przeliczam wszystkiego aż tak dokładnie, żeby to miało znaczenie.

Lecę poczytać co u Was się działo w tym tygodniu i wracam do skręcania szafy. ;p


6 komentarzy:

  1. No dużo tu słodkości i różnych przekąsek. Ale jeśli się trzymasz i waga leci, to okej :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE! Jak ty to zrobiłaś, że tak schudłaś po tygodniu pięknie! :C Ja też chcę!!! Ojejuuu. Zazdroszczę, bardzo ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że jest Ci dobrze tam, gdzie jesteś :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo słodkości, a waga spada. W sumie przy tak niskich bilansach, wydaje mi się, że można sobie niekiedy pozwolić na cukier. Gratuluję, naprawdę.
    Przeprowadzka, coś okropnego, a jednocześnie przyjemnego. Samodzielność wreszcie. W moim życiu obecnie podobne zmiany, więc doskonale Cię rozumiem. Ślę mentalne wsparcie!

    OdpowiedzUsuń
  5. http://zerokalorii.blogspot.com/

    zapraszam do siebie, to dla mnie duża motywacja!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieknie ci sie wszystko uklada ciesze sie bardzo! Musze pozmieniac linki bo wiekszosc zostala usunieta prosze odezwij sie u mnie :* powodzenia.

    OdpowiedzUsuń