niedziela, 15 grudnia 2013

.wonderful time of the year.

...w związku że to niejako mój pamiętnik, a chcę zachować ciągłość - kolejny wpis. Osobisty, więc w sumie głównie dla mnie, o diecie mało, czytać nie trzeba, nie?...

     Mówią, że święta to wyjątkowy czas w roku... Ja nie czuję ich ani trochę, a na stojące tu i ówdzie choinki reaguję wciąż małym zdziwieniem. Ale wiecie co? Może coś w tym jest.
     Moje życie mknie ostatnio jak podczas jakiejś szalonej przejażdżki na karuzeli, zmienne jak obrazek w kalejdoskopie, mieniąc się zmiennymi barwami najróżniejszych uczuć niczym kolorowe choinkowe światełka.

     Postanowiłam zorganizować dla mojej klasy sylwestrowy wypad w góry i imprezę. Pomysł nie był mój, ale brakowało miejsca, które zdecydowałam się zapewnić, wprawiając tym większość uczestników w niemałe zdziwienie (Ona? Jak to?; Ej, ale serio nie ma problemu? Nie będziemy Ci włazić na głowę?) i zyskując coś na kształt społecznego uznania. Powiedzmy, że zaczęto przypuszczać, iż jestem może nieco inna niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Mi w to graj - po cichu liczyłam na taki właśnie obrót spraw. Rozwój sytuacji przerósł jednak moje oczekiwania - 25 osób, z klasy i spoza niej będzie się u mnie bawić. Ludzie z różnych grupek, o megapozytywnym nastawieniu. Przeczuwam, że to może być naprawdę udany wieczór!

TVD :D
     W środę - moja osiemnastka. Grupa znajomych rodziców niezapowiedzianie zadzwoniła wieczorem do drzwi, witając mnie gromkim sto lat!, osiemnastoma świeczkami (z zaskoczenia zapomniałam nawet pomyśleć życzenie) i... tortem na twarzy. Śmieszne uczucie ;p A więc jestem już dorosła, choć wcale nie czuję, żeby jakoś zmieniało to moje życie.


     A w piątek... Jedna minuta, która sprawiła, że chodzę uśmiechnięta cały weekend. Wiecie może, jaki był mój stosunek do studniówki. Po co? - myślałam. Byłam przekonana, że ten wieczór tylko uwydatni moją brzydotę i niedoskonałości, ale przede wszystkim pokaże, jak cholernie samotna jestem. Chuda K będzie błyszczeć u boku J w pięknej sukience, a mi z tą figurą w niczym nie będzie ładnie, poza tym będę snuć się między ludźmi udając, jak to dobrze się bawię. Kiedy kuzynka mówiła, że studniówka to jednak wyjątkowy wieczór, który się pamięta, myślałam sobie posępne no świetnie.
     Przerażał mnie fakt, że czeka mnie bezsensowne dopraszanie się znajomych z innych klas, żeby zatańczyli ze mną poloneza - na 7 chłopców w klasie przypada 27 dziewczyn. Myślałam sobie - a nuż na WFie podczas pierwszych prób jakimś cudownym trafem nauczycielka każe mi tańczyć z kimś z klasy... Głos rozsądku mówił jednak z sensem, że jest masę dziewczyn ładniejszych niż ja, bardziej nadających się niż ja, tak więc nie warto mieć nadziei.


No i w piątek, kiedy zaaferowana zbieraniem składek na wspomnianego sylwestra szukałam długopisu, aby uzupełnić listę, podszedł do mnie kolega. Nadmienię - kolega, na którego zwróciłam uwagę już w 1. klasie. Taki, który także wydaje mi się być kimś więcej, niż mówią pozory (zawsze brakowało mi odwagi, żeby zagadać i to sprawdzić).
     Zaczął mówić coś o ajfonie, który dostałam na osiemnastkę (jest jakimś Apple-maniakiem, wszystkie przerwy spędza na graniu na własnym) - na zasadzie o, widzę że ty też masz iPhona, tak jak ja... Do dzisiaj nie wiem, co chciał dokładnie przekazać, ale wyglądało to po prostu na mało zręczny sposób zagadywania (jakbym siebie widziała ;p).


     "Emm, wiesz, nie poszłabyś ze mną na studniówkę?". Byłam w niemałym szoku. Odpowiedziałam coś mało składnie, uśmiechając się jak idiotka. Teraz trochę żałuję, że wokół było tyle osób, bo w innych okolicznościach mogłabym powiedzieć coś bardziej osobistego, no ale cóż. Darowanemu koniowi...
      Nie mogę się nacieszyć, że zostałam zaproszona, a więc niejako wybrana, w dodatku przez tę osobę. Powstrzymuję się wszystkimi siłami przed myśleniem o tym w szerszym kontekście (tym bardziej, że nie wykluczam tu wpływu J, o czym dowiem się jutro). Nie wiem poza tym, jak to odczytywać - w sensie zatańczysz ze mną poloneza czy pójdziesz ze mną na studniówkę, bo to jednak spora różnica. Wyjdzie albo na próbach, albo na sylwestrze.
     J a . Z a p r o s z o n a . P r z e z  t ą  o s o b ę . Teraz - kiedy ani trochę nie schudłam, kiedy chodziłam cały czas niewyspana, z nieograniętymi włosami i ubraniem... Nie wiem, ile razy będę to sobie musiała powtórzyć, żeby w końcu dotarła do mnie ta prosta prawda.
      Taka prosta rzecz. A, cholera, jestem taka szczęśliwa.


      Wyjątkowości piątku dopełniła moja prawdziwa przyjaciółka, która obecnie studiuje w Krakowie. Przyjechała z przepięknym bukietem 18 róż, żeby złożyć mi życzenia. Wpadła na 15 minut, po czym przegadałyśmy 4 godziny, nadrabiając najrozmaitsze zaległości. Mam ogromne szczęście, że mogę w każdej chwili zadzwonić do takiej mądrej "życiowo" osoby i pogadać. To właśnie ta podstawowa i diametralna różnica - w ilości uwagi i czasu, a raczej, w stosunku tego, co kto może poświęcić, a co faktycznie poświęca drugiej osobie - między K a A pozwoliła mi odróżnić oryginał od falsyfikatu.
     Bo, musice wiedzieć, moja toksyczna znajomość z K ma się nareszcie ku końcowi. Kamień z serca. A ja sobie przecież poradzę. I tak teraz nie mam nic z tej znajomości - tylko minuty straconego czasu, niepotrzebne nerwy...



Może faktycznie zaczęła działać magia świąt?

Od jutra się ogarniam. Do studniówki pozostało 9 tygodni. Jeśli zepnę tyłek, mogę ważyć w ten wyjątkowy wieczór 46 kg. Dam radę. Nie chcę zawieść siebie... I...

7 komentarzy:

  1. No i ciesz się, bo masz czym! ; )
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej!!! Sto lat kochana!!! Jak fajnie, że napisałaś! 18 lat ojej :)) !! Gratuluję ;** Wierzę, że świąteczny klimat w końcu złapie Cię za serce w najmniej oczekiwanym momencie i poczujesz magię <3 Trzymam kciuki dasz rade schudnąć! 9 tygodni to kupa czasu na zmianę i ja wiem że się uda! Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, cieszy mi się gęba gdy to czytam! Pragnienia się spełniają, a facet nie zaprosi pierwszej lepszej dziewczyny... ;) ponad dwa miesiące, dasz radę! No i oczywiście, (spóźnione) wszystkiego najlepszego! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się Twoim szczęściem! Widzisz, wszystko się układa. Oby tak dalej.
    :)
    Dbaj o siebie i trzymaj się radośnie!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. sto lat :)
    a co do zdania " że jest masę dziewczyn ładniejszych niż ja, bardziej nadających się niż ja, tak więc nie warto mieć nadziei." warto mieć nadzieje nawet naiwną ale warto... a co do ładniejszych? ładne to pojęcie wględne, dla jednego piękna jest brunetka dla drugiego blondynka inny lubi z zadartym noskiem inny piegowatą jeden chudzielca inny okrąglejszą, nigdy nie dogodzisz i nie zgadniesz która jest ladniejsza....
    i to jest prawda :D bo ktoś Ciebie zaprosił :) więc korzystaj z tego dnia.. nigdy nie wiadomo co się wydarzy ;D
    nie ma czegoś takiego jak magia świąt ;D magia jest w nas samych :) to my sprawiamy w życiu cuda :) i uśmiech innych ludzi na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę, żebyś przez cały czas była tak strasznie szczęśliwa jak w momencie, gdy pisałaś tą notkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam w tym roku studniówkę i muszę być idealna!

    Zapraszam na nowe forum:
    http://betterskinnyanalife.pun.pl/
    :)

    OdpowiedzUsuń