niedziela, 27 października 2013

.005. born for the blue skies, we’ll survive the rain

Hey, You can’t count us out
We’ve been running up against the crowd
Yeah, we are the Dark Horses
We’re singing…
Wait! It’s not over now
We’ve been down but we’ve never been out
Yeah, we are the Dark Horses

     Dziś zobaczyłam 55,2 (+0,7 kg). Jestem zła i jest mi przykro. Okej, wiedziałam, że to poszło podejrzanie zbyt łatwo. Wiedziałam, że zjadłam wczoraj trochę za dużo. Trochę - na pewno nie więcej niż moje dzienne zapotrzebowanie energetyczne, czyli 1600 kcal. Nie powinno być wzrostu, zwłaszcza, ze ćwiczyłam. Nie powinno - a jest. Nie czuję się winna, ale źle mi z tym.
     Czuję się brzydka. Niechciana. Cholernie samotna. I wiem, że to się nie zmieni, jeśli mój wygląd i psychika się nie zmienią. Chyba jeszcze długo będę musiała pracować zanim dostąpię zaszczytu bycia dla kogoś kimś więcej niż zwykłą koleżanką. Kiedy widzę te wszystkie szczęśliwe dziewczyny, rośnie we mnie bunt i pretensje. Chce mi się krzyczeć, kląć na niesprawiedliwość świata. Ale potem zdaję sobie sprawę, że to także moja wina. A poza tym, mała dziewczynko, nie przyzwyczaiłaś się jeszcze, że życie nie jest sprawiedliwe? Najwyższy czas.
     Pomimo tego, trochę na przekór - ani myślę się załamać, wzruszam ramionami i ruszam do przodu. A wyższy numerek staram się wyjaśnić sobie wahaniami płynów i tym, że to dopiero początki - a wtedy waga lubi robić, co chce. A dzisiaj po prostu będę bardziej się pilnować, żeby na pewno nie wyjść poza 1000 kcal.
     Czuję miłe zakwasy w udach, to chyba po tym wczorajszym Skalpelu. Dowód na to, ze warto kontynuować ten plan treningowy. Boję się jednak, że mi się znudzi - chciałabym przeplatać go np. turbo spalaniem i innymi planami Ewki. Nie wiem jednak, czy dam radę. Może któraś z Was ma jakieś doświadczenia i może mi coś poradzić?

160 kcal - budyń
430 kcal - ryż z warzywami
400 kcal - płatki
210 kcal - Mars (chęć słodkiego wygrała, co za hańba)
= 1200 kcal

Zawiodłam. Wstyd mi. Jutro zjem 400 kcal. Albo mniej.
Second thought: w sumie to i tak, nawet jeśli wyszło i 1600 bo źle coś policzyłam, mój limit kaloryczny. Nie ma tragedii. Chociaż pewnie moja waga jutro powie mi co innego.



6 komentarzy:

  1. Rozumiem Cię doskonale. Ja też czuje się brzydka niechciana i samotna. Czasami czuję z tego powodu straszny dół. Pozostaje mieć tylko nadzieję ,że kiedyś nasz los się odmieni i robić wszystko aby go polepszyć, bo samym siedzeniem i użalaniem się na sobą nic nie zdziałamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez się tak czuję. Samotna, nielubiana, niepotrzebna. Ale to tylko momenty. Po złej chwili, przychodzi dobry dzień :)) Wszyscy filozofowie mówią, że u każdego człowieka w życiu nic nie może trwać nieprzerwanie ani szczęście ani smutek. Powtarzam, że i tak Cię podziwiam za twoją skrupulatność, determinację do pracy i zaangażowanie. Dasz radę! Jak z dietą było dziś kiepsko, jutro będzie lepiej ;** A co do Ewki ja mam jej książkę i korzystam z niektórych ćwiczeń. Wybrałam te, które najbardziej mi pasują i na te partie ciała, które mnie interesują. Z czasem utworzyłam swój własny zestaw ćwiczeń który powtarzam zawsze tyle samo razy, chyba, że mam lepszy dzień i więcej sił dokładam więcej powtórzeń. W innych kwestiach pozostaję niezmienna. Zawsze wychodzę z założenia, że te 30 minut dziennie musze poćwiczyć ;* Tyle moich rad. Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję to samo co ty i czasem nie wiem co ze sobą zrobić, bo dopada mnie taka frustracja, że nie wiem. Albo zaczynam ryczeć albo chce mi się na wszystkich dookoła powyżywać. Jeśli to drugie, to wychodzę pobiegać. Pomaga. Ale chwilowo. Bo to uczucie beznadziejności tak na prawdę nigdy nie zniknie ot tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedy chudłam, to waga malała... ale skokowo. mógł być skok w górę o 0,7, po to żeby po dwóch dniach spadło 1,5. I tak cały czas, więc się zorientowałam że tak jest i niczym nie przejmowałam. Więc możesz być spokojna :)
    Ja aktualnie nie ćwiczę z nikim, ale pamiętam, że Ewka okropnie mi się nudziła. Polecam Ci Mel B. Jest totalnym przeciwieństwem Ewy. Charyzmatyczna, ma mnóstwo energii i niesamowicie motywuje.I efekty również zadowalające. Znajdziesz ją na YT.
    Miłych treningów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś będziemy laskami i znajdziemy swoich idealnych książąt z bajki :) Zapracujemy sobie na to!
    Co do treningów to może spróbuj płyty Ewy "Ekstra figura" lub tej z Tomkiem Choińskim? Trening z gwiazdami też jest stosunkowo łatwy :) Turbo i Killer zostawiłabym sobie na koniec, bo to trochę mordercze treningi. Przynajmniej dla mojego organizmu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzrost wagi bardziej nawet spowodowany jest nie tyle wodą, a co pokarmem w jelitach. To na pewno nie tłuszcz, spadnie to szybciej niż myślisz.
    A ćwiczenia faktycznie warto kontynuować, w sumie, jeżeli boisz się, ze te Ci się znudzą... Moze po prostu wybierz ulubione elementy z obu i sama sobie układaj treningi?

    OdpowiedzUsuń