sobota, 2 listopada 2013

.011. sometimes you win, sometimes you learn

The winner takes it all 
The loser standing small 
Beside the victory 
That's a destiny

I was in your arms 
Thinking I belonged there 
I figured it made sense 
Building me a fence 
Building me a home 
Thinking I'd be strong there 
But I was a fool 
Playing by the rules

I apologize 
If it makes you feel bad 
Seeing me so tense 
No self-confidence 
But you see 
The winner takes it all

     55,3 kg. Za wczorajszy napad sama mogę być sobie wdzięczna. Emocjonalny stosunek do jedzenia, złe nawyki... Moja pięta achillesowa.
     Nie wiem, co ja bym bez Was zrobiła. Pewnie masę głupot. ;p Oczywiście, macie rację - nie warto się aż tak karać. To idiotyczne. Tak więc kontynuuję dotychczasowy plan, z tym, że z założeniem, żeby bardziej pilnować limitów (od jutra, bo z dzisiejszym bilansem nic już nie zrobię). I powinno być okej. Dziękuję Wam za to, że jesteście.
     K ciągle emocjonuje się swoją półrocznicą z J. Okej, fajnie, że jest szczęśliwa. Tylko ten świat jest cholernie niesprawiedliwy. Ciężko mi się jej słucha.
Nie myślałyście nigdy, że wystarczyłoby Wam abyście spojrzały na siebie cudzymi oczami, aby się pokochać? Że widząc miłość kogoś do siebie - miłość, która nie przejmuje się wyglądem, łatwiej byłoby Wam zbudować pewność siebie nie w oparciu o wygląd?
Ja, kiedy widziałam pozytywne nastawienie MM do siebie, widziałam, że docenia fakt, że jestem inna niż inne dziewczyny - uwielbiam "wyczynową" jazdę na rowerze, wygląd partnera stawiam za charakterem i gdzieś mam konwenanse "on musi być w twoim wieku lub starszy", kiedy dostrzegałam, że wzbudzam u niego pozytywny podziw - wtedy od razu czułam się wartościowa. Mogłam przenosić góry, przepedałować 150 km po górach bez przygotowania... A przede wszystkim, umiałam bez problemu podjąć walkę o lepszy wygląd. Nie dla kogoś, przeciw komuś, ale dla tej niedawno odzyskanej siebie. Wiem, że definiowanie się przez pryzmat kogoś to stąpanie po cienkim lodzie - po tym, jak to wszystko zniknęło w przeciągu dwóch dni sama jestem modelowym przykładem, ale z drugiej strony - czy nie jest tak, że to może być pierwszy krok do lepszego obrazu siebie..?

150 kcal - budyń
500 kcal - płatki
190 kcal - warzywa na patelnię
160 kcal - budyń
= 1000 kcal


Edit. Kompuls. Do jutra uporządkuję swoje uczucia i zacznę z czystą kartą.

7 komentarzy:

  1. Dobrze, że jednak będziesz jadła "normalnie".
    W sumie nie bardzo obchodzi mnie co ktoś o mnie myśli. Chciałabym tylko spojrzeć w lustro i uznać, że jestem ładna :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świat jest niesprawiedliwy i trzeba się z tym pogodzić, choć to bardzo trudne ... Oby tak dalej, ale nie rób nic na siłę i nie zadręczaj się. Jutro = nowy dzień, nowe wyzwania i nowe bilanse. Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świat nie jest i nigdy nie będzie sprawiedliwy. Uświadomienie sobie tego jest niesamowicie frustrujące.
    Inni mogą pomagać nam w wypracowaniu właściwego obrazu siebie, ale to my powinnyśmy odwalać tę całą, najgorszą robotę. A to właśnie dlatego, żeby nasza pewność siebie nie posypała się jak domek z kart, kiedy zostaniemy sami.
    Trzymaj się, Kochana.
    :*
    PS: Abba! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobna waga i podobny bilans hehe. Zgadzam sie z dziewczynami a ty nie pownnaś sie za bardzo tym wszystkim przejmować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, ze druga osoba potrafi dać nocnego kopa. Pamietam ze wtedy odchudzanie czy nauka szly mi wręcz automatycznie. Ale to wcale nie sztuka. Prawdziwą silą jest jeśli sprostamy swoim własnym wymaganiom. I zrobimy to tylko dla siebie ! To jest wlasnie najtrudniejsze i sprawdza nasz charakter i silę.
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś widziałam filmik, w którym mężczyzna rysował szkic kobiety, ale nie mógł jej zobaczyć. Kierował się tylko jej opisem, który sama mu dawała. Mówiła między innymi "Krótkie, cienkie włosy, sterczący nos, odstające uczy, duża, okrągła twarz, nieładne zęby". Potem poprosił o opis tej kobiety, ale zupełnie obcych ludzi i stworzył kolejny szkic. Z ich ust padały słowa takie jak "Pogodna twarz, piękny uśmiech, błyszczące, niebieskie oczy, aksamitna cera". Efekt był taki, że portret kobiety po jej własnym opisie był dość nijaki i brzydki, a portret z opisu obcych ludzi przedstawiał naprawdę atrakcyjną, pogodną kobietę, bardzo zbliżoną do oryginału.
    Po tym możemy wywnioskować, że stawiamy negatywne opinie o samym sobie i niepotrzebnie wpędzamy się w manię samokrytyki. Dla siebie jestem tylko kolejną, brzydką, niczym się nie wyróżniającą osobą, ale dla kogoś innego mogę być inspiracją, przyjacielem, kimś, na kim można polegać i jest się idealnym, pięknym pod każdym względem.
    Trochę wiary w siebie.
    Mam nadzieję, że z czasem będzie jej więcej Jasmine.
    Post skłania ku refleksji. Cieszę się, że mogłam go przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie bardziej obchodzi to, jak inni mnie postrzegają niż to, jak ja sama o sobie myślę. Chociaż fajnie byłoby czasem spojrzeć w lustro i pokochać to, co się widzi, ale nie kląć na swój wygląd. Może kiedyś przyjdzie na to czas.

    OdpowiedzUsuń